wtorek, 23 czerwca 2015

Zapraszam na mój kanał Youtube na którym będę publikował moje let's playe i inne materiały związane z grami: https://www.youtube.com/channel/UCB3R0PILjfGDaSWSo7Y1z3Q

niedziela, 1 marca 2015

Felix the cat - (NES) - Recenzja

Kot Felix. 
Nie często powstają gry których głównymi bohaterami są postacie niemego kina a w tym przypadku właśnie tak jest. Tytułowy Felix pierwszy raz zadebiutował na ekranach niemego kina w 1919 roku i z biegiem lat został ikonom popkultury. Z jego udziałem powstawało kilkaset filmów animowanych, kilka komiksów i wiele zabawek. Najbardziej znanym gadżetem związanym z Felixem jest kultowy zegar naścienny z jego wizerunkiem który na pewno widzieliście raz czy dwa w kreskówkach i filmach. Dziś chciałbym wam przedstawić grę z jego udziałem stworzoną dla konsoli NES.

Szalony naukowiec. 
Fabuła gry jest bardzo prosta: szalony naukowiec porwał ukochaną naszego protagonisty a naszym zadaniem jest uratowanie jej. Do przemierzenia mamy 9 różnorodnych, kolorowych i napakowanych przeciwnikami światów a każdy z nich jest podzielone na trzy sekcje. Każdy ze światów kończy się bosem. Po planszach są porozrzucane emblematy Felixa i mają one bardzo ciekawą mechanikę: jeśli suma emblematów jest podzielna przez 5 ale nie przez 10 otrzymujemy trzy butelki mleka, a jeśli suma jest podzielna przez 10 otrzymujemy power-up, i klasycznie jeśli uzbieramy 100 otrzymujemy dodatkowe życie.  Do walki z przeciwnikami mamy kilka rodzajów ataków zależności od rodzaju świata. Naszym podstawowym atakiem jest uderzenie rękawicą na sprężynie z naszej magicznej torby, jeśli chcemy ulepszyć nasz tak musimy zbierać power-upy które reprezentowane są jako serduszka. Ulepszenia otrzymujemy na dany czas a by przedłużyć ich działanie musimy zebrać butelki z mlekiem. W grze występuje 5 rodzajów światów: 
1. Naziemny - przemierzymy poziom piechotą lub jednym z lądowych wehikułów. 
2. Wodny - podróżujemy przy pomocy pontonu lub na delfinie.
3. Powietrzny - Unosimy się nad ziemią w balonie lub przy pomocy parasola.
4.Podwony - Pływamy pod wodą w specjalnej łodzi podwodnej.
5.Kosmiczny - Przemieżamy odmęty kosmosu w latającym spodku.
Jeśli chodzi o poziom trudności to gra jest dosyć prostą platformówką idealnie pasuje jako wprowadzenie dla tego gatunku gier.

Grafika i muzyka. 
Grafika w grze jak już pisałem jest bardzo kolorowa wręcz kreskówkowa i idealnie pasuje do setingu gry. Jeśli chodzi o muzykę to jest ona skoczna i przyjemna ale nie znalazłem żadnych bardziej wyróżniających się utworów.

Reasumując. 
Felix the cat jest świetną platformówką idealną dla młodszych i niedoświadczonych graczy. Serdecznie wszystkim polecam.

7,5/10

wtorek, 24 lutego 2015

Magnavox Odysey - Pierwsza konsola stacjonarna na świecie.

Początek gier.  
Za rok genezy czegość co można było by nazwać prototypem gry komputerowej jest rok 1947 gdy dwóch amerykańskich profesorów zaprezentowało swój symulator pocisku rakietowego do budowy którego wykorzystali wyłącznie lampy elektronowe. Musiało minąć wiele lat ewolucji tego medium podczas których powstały takie prototypowe gry jak ping-pong czy tetris, by w końcu na początku lat 70-tych została zaprezentowana światu pierwsza na świecie konsola stacjonarna: Magnavox Odyssey, i tą właśnie konsole chciałbym wam przedstawić.

Szalone lata 70-te. 
Już pod koniec lat 60-tych pan Ralph Baer wpadł na pomysł by przemienić zwykły telewizor w centrum interaktywnej rozrywki. Pierwszym dziełem jego pomysłów był prototypowa konsolka którą nazwał Brown Box. Prototyp ten bardzo spodobał się firmie Magnavox która do tej pory zajmowała się produkcją telewizorów, i zaproponowała mu ona współprace. Bear zgodził się i jakiś czas potem przedstawił pomysł by moduł z grami był na stałe wbudowany w nowe telewizory tego producenta lecz dyrekcji nie spodobało się takie rozwiązanie. Kilka miesięcy później Ralph zaprezentował prototyp Odyssey który spodobał się producentom i trafił do masowej produkcji. Wiosna 1972 roku, wczesny Gierek, późny Nixon. Konsola w końcu trafia na pułki. W pierwszym nakładzie wyprodukowano ok. 100000 sztuk. Niestety konsola nie sprzedawała się zbyt dobrze a zdesperowani producenci zatrudnili do reklamy samego Franka Sinatre, mimo to sprzedaż stała na bardzo niskim poziomie. Uważa się że głównymi problemami była cena i to że konsumenci bali się że konsola będzie działać tylko na telewizorach Magnavox, co było nie prawdą. W wyniku tych problemów szacuje się że sprzedano zaledwie ok. 350000 egzemplaży konsoli.

W co się grało. 
Jedno trzeba przyznać Odyseey - była to konsola prymitywna, wręcz bardzo prymitywna. Sama konsola nie posiadała ani procesora ani żadnego modułu przechowywania pamięci, i nic dziwnego gdyż składała się ona zaledwie z 40 diod i 40 tranzystorów. I uwierzcie mi na słowo na dzisiejsze standardy jest to wręcz śmieszna liczba nawet jeśli chodzi o kalkulatory każdy kto ma podstawową wiedze na temat elektroniki i odpowiedni warsztat mógłby sklecić coś takiego w kilkanaście godzin. A jako że sam "system" prymitywny to i gry muszą takie być. Gry były przenoszone przy pomocy specjalnych kartridży opisanych numerami lecz w sumie było to kilka wariacji gry pong, dostawaliśmy dwa świecące prostokąty którymi mogliśmy poruszać się po całym ekranie przy pomocy kontrolerów. Czasami otrzymywaliśmy możliwość strzelania ale głównie zajmowaliśmy się odbijaniem piłeczki. I tyle. Zasady były umowne, punkty nie były liczone, nie było żadnych granic w zakresie których mielibyśmy się poruszać i niemal wszystkie gry kończyły się kłótniami gdyż prędzej czy później któryś z graczy zaczynał oszukiwać. Lecz najbardziej interesującą rzeczą było to że poza małymi prostokącikami nie było żadnej grafiki. Jako grafikę były używane specjalne foliowe plansze naklejane na ekran telewizora które otrzymywało się wraz z konsolą. Poza foliami do każdej gry były dodawane kilkunastostronicowe instrukcje w formacie A4 i specjalne akcesoria jak na przykład karty do gry Simon mówi czy specjalna plansza do ruletki. Ciekawostką jest to że gra doczekała się własnego akcesorium którym był pistolet świetlny taki jak ten używany na przykład w NESie tyle tylko że zamiast małego pistoleciku gracz otrzymywał bardzo dobrze odwzorowaną strzelbę bodajże w skali 1:2. Same akcesorium było wykorzystywane przez zaledwie 3 gry lecz mimo to całkiem dobrze spełniało swoją role, a jeśli mieliśmy dość celowania wystarczyło wycelować pistolet w jakieś źródło światła i naciskać spust a konsola czytała to jako celne trafienia. Trzeba też dodać że ów pistolet był pierwszą produkcją związaną z grami w której pomagało Nintendo.

Reasumując. 
Magnavox Odyssey był pierwszą, prymitywną i umowną konsolą domową lecz przetarła szlak takim firmom jak Atari czy Nintendo dzięki czemu dziś możemy cieszyć się wirtualną rozrywką.

sobota, 21 lutego 2015

Megamen Zero - (GBA) - Recenzja

Tym razem Zero.
Na moim blogu już dwukrotnie opisywałem gry z uniwersum Megamen: Megamen Battle Network i Megamen X. Jestem wielkim fanem tej serii i dlatego chce wam dziś przedstawić grę Megamen Zero stworzoną dla konsoli Game Boy Advance.

Rok 22XX
Wydarzenia przedstawione w grze mają miejsce po zakończeniu gry Megamen X6. Rok 21XX. Po tym jak Zero i X pokonali Sigme (znowu) Zero dochodzi do wniosku że nie ma już sił by dalej walczyć i postanawia oddać swoje ciało w służbie nauki. Jako potężny i unikalny Reploid został przyjęty z otwartymi rękami i został zamknięty w specjalnej kapsule by można było go badać bez zagrożenia dla niego lub otoczenia. Dzięki badaniom przeprowadzonym na nim naukowcy zdołali opracować technologie cyber elfów. Cyber elfy to żyjąca i czująca forma czystej energii posiadająca własną świadomość która może być użyta jako różnorodne wsparcie dla reploidów lecz elf ginie w trakcie tego procesu. Tak potężna technologia zwróciła na siebie uwagę wielu potężnych osub i rozpoczeła okres znany w uniwersum Megamena jako Elf Wars. W trakcie tej wojny zgineło 90% populacji reploidów i 60% populacji ludzi. Te tragiczne wydażenia sprawiły że garstka ocalały zjednoczyła się i stworzyła potężne miasto znane jako Neo Arcadia, miejsce gdzie reploidy i ludzie żyją w pokoju. Niestety w wyniku kryzysu energetycznego znaczna częś reploidów zostaje odizolowana i niszczona. Te wydarzenia zmuszają część ocalałych robotów do ucieczki i stworzenia ruchu oporu. W tym momęcie zaczyna się nasza przygoda. Rok 22XX, po stu latach w izolacji Zero zostaje wskrzeszony przez Ciel, człowieka mieszkającego ze zbuntowanymi reploidami, która właśnie ucieka przed pościgiem wrogich robotów. Nie baczą na okoliczności nasz bohater rusza do walki przeciwko oprawcą. W trakcie naszej przygody dowiadujemy się że Ciel szukając pomocy stworzył dokładną kopie X, lecz klon nie zachowywał się tak jak się tego spodziewała. Nowy X jako legendarny reploid, obrońca ludzkości, klon pierwszy z całego gatunku postanowił stanąć na czele wojsk Neo Arcadi i zrobić wszystko by obronić ocalałą garstkę ludzi, nawet jeśli miało by się to wiązać z zredukowaniem populacji reploidów do niezbędnego minimum. Nasz protagonista jako bliski przyjaciel oryginalnego X i jedyny który może z nim wygrać musi stanąć na przeciw klonowi i ósemce jego generałów.

Do boju! 
Gra swoimi mechanikami wraca do lubianych korzeni serii. Nie jest to już rpg lecz klasyczny Megamen. Poruszamy się po dwuwymiarowych planszach zabijając wszystko co stanie nam na drodze. Co do zabijania do dyspozycji mamy cztery różne bronie:
1. Buster shot - Pistolet który działa jak postawowy miotacz znany z poprzednich gier.
2. Z-Saber - Miecz energetyczny którym możemy eliminować wrogów na bliski dystans. Moim zdaniem zdecydowanie najlepszy za wszystkich dostępnych broni.
3. Triple rod - Jest to zwyczajna włócznia która powiększa się w zależności ile od tego ile razy naciśniemy przycisk ataku.
4. Shield boomerang - Tarcza która odbija pociski przeciwników i jeśli ją naładujemy działa jako bumerang który możemy rzucać w przeciwników.

Wraca motyw ładowania broni które umożliwia na potężniejszy atak, lecz jest on odblokowywany dopiero po tym jak zdobędziemy poziom doświadczenia w danej broni. Każdy poziom daje nam nowe umiejętności lub szybsze ładowanie się mocniejszych ataków a poziomy zdobywamy przez używanie danej broni. Niestety nie wraca motyw zdobywania nowego uzbrojenia od pokonanych przeciwników, jedyne co możemy zdobyć to trzy chipy żywiołów które jedynie zmieniają rodzaj żywiołu którym atakujemy po naładowaniu danej broni. Ostatnim z naszych ruchów jest ślizg który mamy od początku. Z pokonanych przeciwników wypadają trzy rodzaja przedmiotów:
Czerwone pojemniki regenerujące życie.
Niebieskie pojemniki w których są kryształy energii o których opowiem później.
Elfy które odpowiadają za jednorazowe specjalne umiejętności lub kilka permanentnie ulepszających naszą postać.

Elfy.
Całkowicie nowym i rewolucyjnym systemem są elfy. Zwykłe elfy możemy zdobyć zabijając przeciwników, specjalne natomiast są rozsiane po wszystkich lokacja i dobrze ukryte.
By użyć elfa musimy go przenieść do naszego ekwipunku. Możemy to robić tylko między misjami i mamy do dyspozycji zaledwie trzy miejsca. Po użyci elf znika i nie możemy go użyć nigdy więcej. By użyć specjalnego elfa musimy go najpierw nakarmić odpowiednią ilością kryształów energii. Elfy dzielą się na 3 kategorie: czerwone, zielone i niebieskie. Czerwone zajmują się głównie leczeniem, są wśród nich 4 które po użyci zamieniają się w sub tanki, i 4 które permanętnie zwiększają pasek życia naszego bohatera. Zielone odpowiadają głównie za poruszanie się. Niebieskie są przydatne w walce, niektóre z nich są w stanie zmniejszyć poziom życia bosa.

Wyzwanie.
Co do poziomu truności gra jest na prawdę strasznie trudna i bardzo często będziemy zmuszeni do wczytywania zapisanej gry lecz mimo to nadal będziemy próbować nadal przejść trudne momenty gdyż gra wynagradza nasz trud i widzimy cel w dalszym śledzeniu przygód naszego bohatera i dążeniu do końca.

Grafika i muzyka.
Graficznie gra przedstawia się bardzo dobrze. Środowisko i efekty walki są bardzo ładne i doskonale pasują do świata gry.
Co do muzyki to stoi ona na najwyższym poziomie i niektóre z utworów wpadają na prawdę w ucho.

Reasumując.
Poziom trudności, oprawa audiowizualna, rozgrywka i unikatowe mechaniki tworzą na prawdę spójną i wspaniałą mieszanke. Megamen Zero jest wspaniałą i na pewno ciekawym wyzwaniem dla wszystkich graczy. Serdecznie wszystkim polecam.

Ocena: 9.5/10

czwartek, 19 lutego 2015

Homebrew - Dance 2000, D-pad Hero, Plants vs Zombies - (NES) - Recenzje

Homebrew?
Czym jest homebrew? Jest to gatunek gier który ma to do siebie że nie jest tworzony przez durzych developerów lecz przez małe grupy pasjonató, a gry tworzone przez nich są głównie tworzone na stare konsole. Dzięki takim właśnie hobbystom-zapaleńcom od czasu do czasu na światło dzienne wychodzom całkiem nowe gry na całkiem stare konsole. Dziś chciałbym wam przedstawić trzy dosyć ciekawe produkcje na konsole NES.

Plant vs Zombies na NESie? 
Kilka lat temu mała grupa fanów tej kultowej już produkcji na telefony komurkowe postanowiła przenieść swoją ulubioną aplikacje na konsole NES. Jeśli chodzi o mechaniki gry to rdzeń pozostał ten sam, mamy kilka lini na których musimy ustawiać kwiaty tak by broniły one nasze domostwo przed hordami nieumarłych. Jeśli chodzi o grafikę to utrzymuje się ona na średnim poziomie. Co do muzyki cały czas jesteśmy zmuszenia słuchać krótkiego zapętlonego utforu który po pewnym czasie po prostu drażni. Mimo to gra może być całkiem ciekawym doświadczeniem i polecam ją przynajmniej sprawdzić.
Link do gry: http://adf.ly/1399XL

D-pad Hero.
Czy zastanawialiście się kiedyś jak wyglądała by gra Guitar Hero na NESie? Mała grupa fanów najwyraźniej tak i stworzyli oni właśnie D-pad Hero. Jest to na prawde świetną grą rytmiczną w której musimu wciskać odpowiednie kombinacje klawiszy by zadowolić publiczność. Do wyboru mamy cztery różne piosenki które możemy zagrać i są one całkiem udanymi 8-bitowymi przeróbkami znanych piosenek. Co do grafiki nie jest ona zbyt zachwycająca ale na pewno pasuje do takiej gry. Serdecznie ją wszystkim polecam i jestem pewien że zapewni wam ona trochę udanej rozrywki.
Link do strony producenta: http://adf.ly/139BTh

Dance 2000
Dance 2000 jest nielicencjonowaną wersją fry DDR na konsole NES.  Naszym celem jest naciskanie klawiszy kirunków na kntroleże w odpowiednim momęcie i w rytm muzyki. Do dyspozycji mamy 33 piosenki inspirowanych popularnymi utworami w kilku różnych poziomach trudności. Grafika jest średnia ale przynajmniej jakość muzyki jest bardzo dobra. Produkcja jest bardzo dobrą grą rytmiczną i polecam ją przynajmniej sprawdzić.

wtorek, 17 lutego 2015

Duck Tales (NES) - Recenzja

Kaczki !!! Uuu...

W latach 90-tych i 80-tych Disney święcił sukcesy nie tylko na polu animowanych filmów kinowych ale także w produkcjach ze srebrnego ekranu. Takie produkcje jak Timon i Pumba, Guffy i inni, Chip i Dale Brygada RR i właśnie Kacze opowieści, przeżywały apogeum popularności i nic dziwnego ze niektórymi z nich zainteresowały się duzi producenci gier tacy jak Capcom i postanowili wydać gry obsadzone w tych uniwersach. Jedną z nich jest właśnie Duck Tales.

Wujek Sknerus wyrusza w przygodę.

Głównym protagonistom gry jest (tak samo jak w serialu) Sknerus McKfacz (Scrooge McDuck w oryginale). Jego zadaniem jest znalezienie pięciu niezwykłych artefaktów rozsianych po całym świecie, dzięki czemu nasz bohater zostanie najbogatszą kaczkom na świecie.

Pogo!


Do przemierzenia mamy pięć różnych plansz a naszą główną broniom przeciwko hordom przeciwników jest laska której używamy jak drążka pogo by skakać przeciwnikom po głowie a jakikolwiek inny kontakt z wrogami kończy się z jednego z punktów życia. Na starcie mamy 3 pojemniki z  życiem a w trakcie gry możemy zyskać dodatkowe 3 ukryte w niektórych mapach. Utracone życie możemy odnowić przy pomocy lodów które odnawiają jeden punkt życia i ciasta które odnawia wszystkie utracone punkty. Przemierzając plansze będziemy zdobywać skarby w postaci diamentów i rubinów a od ich ilości będzie zależeć jakie z trzech możliwych zakończeń będziemy mieli po pokonaniu final bosa. W grze występuje wiele ukrytych pomieszczeń w których ukryte są dodatkowe skarby, lody a czasami pojemniki na życie. Dodatkowym atutem gry jest sam design poziomów gdyż zawsze poza główną ścieżką jest kilka pobocznych i będzie potrzebne kilka podejść by znaleź tą najszybszą. A trzeba przyznać że na pewno będziemy mieli kilka możliwości do treningu gdyż gra nie wybacza, stracisz wszystkie swoje życia i koniec, musisz zaczynać swoją przygodę od początku.

Grafika i dźwięk.

Grafika jest jasna i kolorowa, dzięki czemu doskonale pasuje do kreskówkowej konwencji uniwersum. Muzyka stoi na naprawdę wysokim poziomie i wzbogaca rozgrywkę, szczególnie ścieżka dźwiękowa na planszy Moon.

Reasumując.

Duck Tales jest świetną NESową platformówką i jeśli lubicie ten rodzaj gier na pewno będziecie się świetnie bawić.

Ocena: 9/10

środa, 6 sierpnia 2014

Super Mario Land (GB) - Recenzja

Hydraulik. 

Super Mario Bros. jest w Polsce najbardziej rozpoznawalną grą retro z uniwersum Mario. Miał ją każdy kto posiadał NESa lub rodzimego Pegazusa. Maskotka wąsatego hydraulika uwięźonego w krainie grzybów od razu spodobała się najmłodszym widzom. Od momentu pierwszego spotkania graczy z Mario minęło już ponad 25 lat a firma Nintendo nie zamierza wysłać swojej najbardziej rozpoznawalnej maskotki na emeryture i po dziś dzień produkuje kolejne gry z przygodami dzielnego Mariana i całej gamy jego różnorodnych przyjaciół. Nic więc dziwnego że gry z tego uniwersum trafiły także na konsole przenośne. Tak więc jedną z pierwszych gier na rewolucyjną konsole Game Boy były właśnie przygody wąsatego hydraulika.

Jaki Mario jest każdy widzi. 

Super Mario Land jest dokładnie takie jak każda klasyczna NESowa wersja przygód wąsatego hydraulika, przyjemna platformówka z kilkoma różnorodnymi poziomami. Wszelkie zmiany w stosunku do poprzednicze ograniczają się do prostej kosmetyki. Nasze ogniste kule nie zachowują się jaj pociski tylko jak zabójcze piłeczki kauczukowe które odbijają się od wszystkich płaskich powierzchni i zabijają niemal wszystko co stanie im na drodze. Teraz poziom nie kończy się masztem z chorągiewką a parą drzwi, jedne prowadzą nas do bonusowej mini gry w której możemy wygrać dodatkowe życia lub kwiatek, natomiast drugie bezpośrednio do następnego etapu. Ciekawym elementem jest także nowy rodzaj poziomu w którym Mario pływa pod wodą w małym batyskafie i strzela do nadpływających wrogów. Poza zmianami w gameplayu mamy do czynienia także z dość nietuzinkowymymi poziomami, w tej grze będziemy przemierzać wyspę wielkanocną, starożytne egipskie ruiny a nawet pływać po dnie oceanu co jakiś czas przepływając obok zatopionych latających spodków. Oczywiście każdy poziom ma także odpowiednio dobranych przeciwników, poza klasycznymi przeciwnikami takimijak koopa i goomba (grzybki i żółwie) możemy także spotkać latające owady rzucające dzidami, głowy z wyspy wielkanocnej czy nawet szkielety ryb wyskakujące z wody.

Grafika i muzyka.

Jeśli chodzi o grafikę w grze można znaleźć wszystkie cztery odcienie szarości oferowane prze ówczesny system. Grafiki otoczenia i wrogów są przyzwoicie narysowane jak na grę z tak wczesnego etapu dystrybucji na tą konsole. Co do ścieżki dźwiękowej do można usłyszeć tu kilka bardzo przyjemnych utworów a kilka z nich trafiło na moją play liście.

Reasumując. 
Super Mario Land jest przyzwoitą platformówką na konsole Game Boy. Szczególnie polecam osobą szukającym elektronicznej rozrywki dla dzieci, rodzeństwa, młodszych krewnych, gdyż z własnej autopsji wiem że przygody wąsatego hydraulika spodobają się młodszym odbiorcą. Dodatkowo jeśli szukacie jakiejś ciekawej rozrywki na telefony to w połączeniu z emulatorem da gra może zapewnić długie godziny zabawy, gdyż z powodu prostoty systemu gra zużywa bardzo mało energii. Serdecznie polecam.